Soy un Robertus !
Soy un Robertus ! A więc stało się: zdobyłem Santiago de Compostela rowerem – a wszystko to w dzień trzydziesty siódmy! Wedle zwyczaju mogę używać starodawnego imienia tj Robertus. Nie było łatwo: najpierw zaatakował upał którego od dawna tu nie było, potem zniechęcały strasznie długie górki, awaria hamulców, bagażnika a na sam koniec zaskoczyło same Santiago, które jest tak ukształtowane, że ostatnie 10km niemal płakaliśmy z bólu. Więcej jutro jeśli będę w stanie się podnieść…. W chwili słabości pierwszy raz krzyczałem, że ja chcę do domu…. i niedaleko mnie odezwał się głos: “daj sobie chłopie spokój i nie rycz jak świnia”…. świat jest strasznie mały, okazało się że napotkałem pierwszą grupę z Polski. Po wspaniałej wymianie grzeczności szybko jednak szybko odjechaliśmy z Claesem ze Szwecji, który towarzyszył mi kilka ostatnich dni. Zmęczenie sięga dziś zenitu a miało być łatwo, przyjemnie i z górki – Soy un Robertus to cała formalna satysfakcja 🙂
Jest fajnie moim mili. Od dnia wczorajszego wystarcza mi tylko , że nie pada i nie ma skorpionów w moich butach czy namiocie. Niewiele mi trzeba do życia, teraz najbardziej snu, zatem buena noches , jeśli ktokolwiek dotrwał do końca tej wypowiedzi.
PS” O zmaganiach Claes’a ze Szwecji możecie poczytać na jego blogu. Wspaniały to człowiek i dość znany w Szwecji. Obecnie podróżuje po Indiach i okolicach. Dla mnie szwedzki to jak zakodowana kryptograficznie wiadomość. Czasami w rozmowie po angielsku Claes przełączał się na swój ojczysty język i ze zmęczenia nie roiło mi to różnicy.
Kochanie, gratuluję – jestem z Ciebie dumna 🙂
A więc i za rok dam Ci znów powód do dumy:) Uściski.
niezły bigos
Wielokrotnie zgrzany i zroszony deszczem … Chyba nie dawałeś mi szans , co?
rozumiem, że wracasz wzdłuż Śródziemnego 🙂
Nie zdecydowałem co do drogi powrotnej… ale brzmi dobrze. Tutaj pogoda jest dla mnie ok tj. w okolicy oceanu zawsze są jakieś chmury lub mgła co powoduje , że temperatura dla jazdy rowerem jest idealna. Jak raz wjechałem w głąb Hiszpani to myślałem że mnie wytopi do samych kości… a to mi grozi nad Śródziemnym. Pomyślę nad tym jak zdobędę Giblartar.