Dzień siódmy: początki drogi we Francji.
Początki drogi we Francji choć poprzednią noc spędziłem w mieście Grevenmacher. Opuściłem dobrze zorganizowane szlaki wzdłuż Renu i rzeki Mosel i postanowiłem wypróbować nawigację z opcją trasy rowerowej. Dotarłem do Luksemburga drogą publiczną zatem mój żółty kaftan bezpieczeństwa (odblaskowa koszulka rowerowa) znów się przydał. Twierdza Luksemburg bardzo ciekawa rowerowo – jest dużo przewyższeń. Czasami bolało, ale sprawiało dużo radości… do czasu. Miałem spać kilkanaście kilometrów za Luksemburgiem w kierunku do Metz. Okazało się , że nie wszystkie kempingi, które są w bazie TomTom tak naprawdę istnieją. Zmęczony zostałem zmuszony pojechać kilkadziesiąt kilometrów do miasta Metz. Pięknie zaplanowany nocleg prysł, bo życie okazało się ciekawsze. I co na to powiedzą wszyscy moi przyjaciele, którzy mówią , że za mało poświeciłem czasu na planowanie tej podróży? W takiej podróży trzeba być bardzo elastyczny i z uśmiechem na twarzy przyjmować od losu to i owo… a ja lubię czasem w życiu trochę poimprowizować i uprościć to i owo
Nawiązując do uproszczeń chętnie podziele się z Wami ulubionym filmikiem z TED z prezentacją francuskiego konsultanta Yves Morieux “As work gets more complex, 6 rules to simplify”… Świetnie się tego słucha . Jego przepiękny akcent francuski nadaje uruku początkom drogi we Francji…
PS” czeskie służby nie odpuszczają , pewnie za niedługo ukażą się podsłuchy tego co mówiłem jak jadąc sobie ścieżką dostrzegłem powtórkę z Ostravy. W mieście , ścieżki dobrej jakości. Poza miastem można doszukać się dużych różnic w porównaniu z doskonałością szlaków rzeki Mosel czy Ren.
PS” Luksemburg cały na kolorowo z parasolami na niebie …. Ciekawy jestem co za to by groziło w czasach komunizmu ( nawiązanie do majtek na maszcie flagowym ).