Wsiąść do pociągu, byle jakiego …

Wjechałem na dworzec Praga hlavny bez pośpiechu, ale już przy wejściu dojrzałem połączenie do Amsterdamu. Na zachodzie musi być jakaś cywilizacja pomyślałem. Nie wahałem się … szybko na siódmy peron i błagam konduktora o miejscówkę i bilet. Konduktor trochę zaskoczony, bo mimo zacnego wieku  nie widział jeszcze tak wyluzowanego gościa , który zdefiniował miejsce docelowe : tam gdzie się da ale jak najbliżej Renu.

Konduktor pochodzenia niemieckiego , wspaniały i miły człowiek. Nie wiem czy go zachwyciłem swoją autorską  interpretacją piosenki Maryli Rodowicz  “Wsiąść do pociągu, byle jakiego …” ale udało się  cały przedział dla siebie. Jadąc już pociągiem zachwycałem się doliną Wełtawy. Wyglądała wspaniale…. i nawet widać było postacie ludzkie na rowerach, jak gdyby szlak istniał naprawdę a moje poszukiwania były bezskuteczne.

Praga z mostu Karola

Widok z pociągu

Ten widok zachęca mnie do powrotu do Pragi , ale przede mną już tylko sen …

W Berlinie zaczęło się: najpierw  wszedł jeden gość … potem drugi , potem … jakaś krótka historyjka , ktoś poczęstował ciastem, ktoś doszedł, ktoś zawołał kolegę co jeździ rowerem, ktoś otworzył piwo…  i bawiliśmy się do Kolonii. W jedną noc nauczyłem się wszystkich potrzebnych słów w języku niemieckim. Przyszło mi wiele razy skorzystać … a znajomi studenci weterynarii z Berlina do dzisiaj pewnie nucą: ” … Wsiąść do pociągu, byle jakiego …”.  Te kilka godzin spędzonych razem wspaniałe,  ale pamięć jak się męczyli i zabawa bezcenna.

Możesz również polubić…

Leave a Reply

Translate »